Dowód, że był plan przeciwko mnie (polecam rachunek prawdopodobieństwa - czy takie coś powinno się zdarzyć!):
- Pertini, ur. 25.9.1896 - ma niemalże moje dane osobowe, tylko trzeba zamienić kolejnością dwie litery i dwie cyfry w środku.
Wychodzi wówczas Petri Ni... (łaciński dopełniacz: "Piotra Ni... [to jest data urodzin]") i 25.9.1986.
Został prezydentem Włoch (świecka sprawa, a więc skojarzenie, co zaraz się rozjaśni: cesarze rzymscy - "to najpierw").
Ale to dopiero na późnej emeryturze, chyba z 78 lat miał. Wcześniej bardzo długo był posłem, ale żadnej tak poza tym ważnej
funkcji nie pełnił (skojarzenie: "może nawet kogoś będziesz reprezentował - jest taka frakcja - ale nie będziesz u steru władzy",
"nie wygrasz większości").
Wikipedia, Sandro Pertini.
- W kolejnym roku papież wydał encyklikę o św. Piotrze Kanizym (Militantis Ecclesiae) - pasuje do mych personaliów Piotr K.
Nizy... (jeśli je pisać bez polskich liter). Tytuł encykliki oznacza "Kościół walczący" (czy może bardziej tu pasowałoby:
"wojujący"), co budzi skojarzenia z islamem za pośrednictwem koncepcji świętej wojny. Tymczasem zaś islam jako zjawisko polityczne
rozszerzające się na mapie można identyfikować z datą 25.9 (moja data urodzin), jako że hidżra Mahometa miała miejsce 24.9, a z
drugiej strony wiadomo, że ów prorok sukcesów przed ucieczką z Mekki do Medyny raczej nie miał.
- Mahomet ma imię brzmiące po polsku jak "macha metal", niedługo później był też wspomniany w nagłówku bloga - za pośrednictwem
odnośnika - święty katolicki imieniem Donald z Forfar (zwróćmy uwagę na dwie konotacje w miejscowości tego patrona imienia Donald:
tortury i fanfary, czyli jakieś dźwięki; analogicznie też ze znaczeniem nazwiska Trump - ang. trąbnięcie, także [i to częściej] trąbka).
Obaj są z mniej więcej tego samego okresu ("mroki średniowiecza", bardzo wczesnego). Żeby było ciekawiej, Mahomet zmarł w dacie 8.6
(jak mój rok urodzin 86). Odnośny fragment z Koranu to
Sura 8, werset 6, gdzie znajdujemy to oto: "spierając się z tobą o prawdę, gdy [ta] została już wyjawiona (...)". Dalsza część
wersetu też jest ciekawa, to jak o tych, co na forum publicznym próbują dyskredytować mój blog (hejterzy atakujący moje branie go w obronę,
np. komentarze na reddit, w praktyce są to zwykle po prostu agenci nielegalni w firmach).
Ponadto w jeszcze kolejnym wieku (Mohamet i święta wojna - VII, Donald z Forfar - VIII, natomiast tu mowa o IX) żył też papież znany z tortury.
Jest to charakterystyczna sprawa i może nawiązująca też do tematu tego, czy aby agenci nielegalni (nie ci z samej centrali w postaci TVP) nie
mają też w obowiązkach zawodowych pomagania TV w namierzeniu mnie. Ów papież, imieniem Paschalis, podobno był zwolennikiem rządów silnej ręki,
zdarzały się ponoć sprawy, że u niego wyłupywano ludziom oczy itp. W tej dobie mroków średniowiecza doszło więc aż do tego, że (zwróćmy uwagę na rzadkie
w ogóle słownictwo) cesarz wysłał swych komisarzy do papieża, żeby zrobili śledztwo w tej sprawie. Skończyło się na tym, że papież złożył
oświadczenie, w którym zaprzeczył jakiemukolwiek osobistemu udziałowi w torturach. I pozostawiono sprawę bezkarną. Po śmierci Kościół obwołał go
(na tej widocznie podstawie) świętym. Tym niemniej w XX w., wskutek widocznie jakiejś większej wrażliwości w dziedzinie prawdy, został z listy
świętych skreślony - z uwagi na wysokie prawdopodobieństwo, że jednak w tym uczestniczył. (Jeśli ktoś interesuje się
historią papiestwa, to znajdzie jeszcze i inne tematy co nieco mogące sugerować tę kwestię, choć to oczywiście błaha sprawa. Mianowicie kolejny z tych rzadkich przypadków, gdy papiestwo było zamieszane w torturę, dotyczy bodajże bulli - tak to się chyba
nazywało - "De extirpandi", dotyczącej prowadzenia śledztw inkwizycyjnych. Zezwalała ona na stosowanie tortur w celu wymuszania zeznań, tj. wyciągania
prawdy - cóż za zbitka pojęć. Potem jeszcze popkulturowo wylansowano i uczyniono znanym temat procesów stalinowskich, gdzie - co normalnie pewnie
zdarzałoby się w mniej niż 1% przypadków, w ogóle nawet nie w 0,01%, czyli nawet nie jednym na 10.000 - ludzie podobno przyznawali się do przestępstw,
"których nie popełnili". Jest to oczywiście jakiś absurd, bo rzecz często idzie o interpretację. Ktoś musiałby aż to dokładnie zbadać, czy tu naprawdę
chodziło o to, że zarzut był głupi i zmyślony i ludzie tego nie popełnili, czy raczej o to, że to jakieś nadużycia prawne były, np. "udział w grupie
mającej na celu zamach na państwo komunistyczne" czy coś takiego, a la np. proces brzeski, bo to może zarzut nie taki głupi, jeśli ktoś jest co nieco
opozycjonistą i chce zmian personalnych. Poza tym obiecywano im podobno ułaskawienie, czyli darowanie kary, do którego potem nie dochodziło, słowami
w rodzaju "cały proces jest fikcją, bo to na pokaz, tak trzeba pokazać dla dobra państwa, ale potem wam wszystko darujemy". Bardzo możliwe, że
jeśli rzeczywiście tak było, a nie tylko prasa i historiografia to zmyśliła, to tych ludzi nie tylko dręczono fizycznie, tak, że niektórzy aż umierali
w lochach Berii, jak głosi historiografia, i kuszono nie tylko takimi argumentami - o darowaniu kary - ale może też wyjaśniono im, w ramach wyjaśniania,
dlaczego ma coś takiego być, dlaczego z punktu widzenia publiki lepiej o skazanie, że jest taka Sybilla i będzie taka sprawa, i niech sobie lud ma jakiś
argument obronny czy chociaż jakieś nadzieje czy też widoki na jego uwzględnienie. "Bo tu idzie o los przyzwoitości i elementarnych zasad".
Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy Stalin coś o mnie słyszał, to przypomnę, że wstawiono mu do celi, gdy jeszcze odsiadywał wyrok za caratu, Wyszyńskiego,
który stał się jego ulubionym kolegą z więzienia. Następnie, gdy był już u władzy, Wyszyński, dawniej prokurator generalny ZSRR, został ministrem spraw
zagranicznych - zauważmy, tu o jakieś relacje międzynarodowe chodzi - może np. o tego papieża, o którym jak wielu pamięta mówił drwiąco "a ile dywizji
ma ten papież?". Między tym zdarzeniem a faktem zostania przez polskiego Wyszyńskiego prymasem upłynęło równo 112 dni. ZSRR, w latach 40-tych,
stworzyło też pierwszy podsłuch dopplerowski pozwalający z odległości nawet setek metrów podsłuchiwać pomieszczenie bez umieszczania w nim czegokolwiek
- tzw. system Buran. Poza tym okoliczności historyczne w postaci ustawienia danych osobowych w mojej rodzinie, w tym dokładnych dat dziennych
narodzin, wskazują na to, że moich przodków inwigilowano i manipulowano przekazem podprogowym szeptanym już za PRL, a nawet za II RP. – zwiń... – rozwiń) Mogę tu jeszcze wyjaśnić, dlaczego akurat te wieki - którym potem historia
nadała miano szczególnie "ciemnych" - posłużyły za wieki aluzji do spraw nam się dzisiaj kojarzących z nauką: czy w każdym razie dlaczego snuto takie
koncepcje nasuwające na myśl jakieś satanistyczne ciągoty (i dlaczego 3 wieki pod rząd, a nie ileś tam). Otóż w VII w. żyło takich 3 królów frankijskich
(no, łaskawie coś się wyłamującego z tej całej ciemnoty historycznej!) imieniem Dagobert: Dagobert I, Dagobert II i Dagobert III. Spośród nich to ten
środkowy (odpowiada mu tutaj Donald z Forfar) przypada na rok 666. I to chyba to przyciągnęło do tych wieków. Nawiasem mówiąc, ww. imię niezbyt mi wygląda
na przypadek. "Brat Dago", gdzie Dago to podobno alternatywne imię Mieszka I (krążą
koncepcje, że to jego pierwotne-pogańskie imię, natomiast ja skłaniałbym się ku teorii, że chodzi o rusko-angielską zbitkę słów sugerującą "tak, niech idą
[siedzieć], niech idę ja"). Otóż ów ideowy "brat" Mieszka I - "tego, co to nie ma żadnych problemów mieszkaniowych" ("ma na pewno liczne rezydencje") - to,
jak łatwo się domyślić, ja, ofiara afery z nieruchomościami. Człowiek, który kompletnie nie ma gdzie mieszkać w normalnych nie urągających człowieczeństwu
warunkach. (Potem jeszcze pierwsi królowie to dziwnym trafem często Bolesławowie - "bóle sławne".) A zatem czytelne aluzje do sprawy jakiegoś tam przyszłego
wielkiego zła nieruchomościowego. Najpierw mamy z (potencjalnie) aluzjami do tego 3 ciemne wieki pod rząd poczynając od wieku z rokiem 666, kojarzące się z
3 Dagobertami (w tym ten środkowy pasuje tutaj do sprawy Donalda z Forfar, tj. wieku VIII-ego), po czym wiek Mieszka I - "Dago".
- Encyklika Militantis Ecclesiae nawiązuje do wcześniejszej bodajże bulli Regimini Militantis Ecclesiae tworzącej ważny
zakon (z zakonu tego wywodzi się papież Franciszek), mianowicie jezuitów, w nie byle jakiej dacie. Nie jest to wprawdzie ściśle moja
data urodzin 25.9, ale prawie - to 25.9 ze słynną poprawką +2. Taką poprawkę stosuje się często, ma zapewne korzenie sybillińskie.
- Jeśli by ktoś nadal miał wątpliwości co do wspomnianej encykliki papieskiej, to pomaga je rozwiać akt Hitlera z 25.9.1944 -
utworzenie Volkssturmu (formacji pospolitego ruszenia). Budzi to skojarzenia właśnie z walczącym ludem, a Kościół to się nazistom
niewątpliwie z czymś niskim i ludowym, do ludu zwłaszcza przyklejonym, kojarzył. Czyli pasuje na aluzję do wspomnianej encykliki
"Kościół wojujący", jako wskazanie, że ma ona też coś wspólnego z tą (moją) datą 25.9, że to nie pomyłka.
- O panie Paine jako jednej z ważnych osób w kwestii powstania USA (tzw. ojcowie założyciele) wspominałem już gdzie indziej, na
stronie kogo wylansowała "grupa watykańska". Bardzo charakterystyczny też w kwestii
religii, wojującego ateizmu.
- Zresztą także i to pasuje, że są newsy, że pod koniec życia Jan Paweł II zwrócił się w stronę antyteizmu. Przykład:
https://web.archive.org/web/20150929005307/http://www.atheisten-info.at/infos/info2552.html
(było to swego czasu dosyć reklamowane w różnych serwisach, w tym bodajże na forum ateista.pl). Ale to już tak ogólnie o aferze,
a nie ściśle o mnie.
- Wspomniałem o symbolu 157 jako symbolu postawionego nade mną przestępcy (patrz opis fragmentu z Apokalipsy).
Jest on też stosowany w kontekście psychiatrii (patrz artykuł xp.pl) oraz bitwy w Polsce między
chrześcijanami-zwykłymi Polakami i podobno chrześcijanami zrzeszonymi w zakon polityczny (Krzyżakami) - data bitwy pod Grunwaldem z 1410 r.
To jest ode mnie ważniejsze. Nie trzeba mi pomagać, interesujmy się raczej tym, żeby śledztwa nie było i ile jest biedaczków zamieszanych.
(Notabene analogiczna idea przekształcenia cyfr poprzez odjęcie 1 od każdej występuje w symbolu założonego przeze mnie portalu xp.pl w porównaniu z mym rokiem urodzin: 75 vs 86. Daje to też ładne, sybillińskie "magiczne cyfry" w równości 1000 - 925 (moja data urodzin zapisana w kolejności miesiąc/dzień, jak w USA) = 75 (albo inaczej: 925 + 75 = 1000; mamy tu "dopełnienie" mojej osoby w stylu amerykańskim, coś jakby jakaś "żona"; ślad po tym symbolu 75, zanim go zrozumiałem, jest w KRS w odpisie zupełnym dla xp.pl sp. z o. o., chodzi mi o podwyższenie kapitału zakładowego - rzecz dotyczy ceny domeny na aukcji).
Można sprawdzić, że symbol ten (157) - pochodzący od mej daty urodzin 268 (to jest nr dnia roku, patrz Wikipedia) - dotyczy czegoś, co
prawdopodobnie będzie nazwane Telewizją Polską. Sprawdzenie opiera się, jak słuszna, na czasach starożytnych, z których takie
ezoteryczne symbole pochodzą, czyli w tym wypadku na Biblii. Poniżej recepta na skuteczną weryfikację tematu w Biblii:
- 15.7 to dzień roku nr 196 (patrz Wikipedia), notabene symbol drągów żelbetowych i obrazy uczuć religijnych/zakłócania obrzędów (ten nr art. k.k.). Otóż werset Jz 19:6 (Księga Jozuego, jak "[to] ja [jestem] zły" -
spikerzy nieraz mi się przyznawali, że są z TVP czy nawet ściśle z WOT-u) zaczyna się nazwą własną Bet-L... kojarzącą się z
popularną w Biblii nazwą miejscowości Betel. Betel to po prostu "będzie tel..." (ang. be = być).
Dlaczego ważne, który to dzień roku, kogo by to miało obchodzić? Otóż chodzi tu o... "przetransformowanie przez kalendarz".
Symbolicznie (metaforycznie) więc rzecz biorąc: "minie trochę czasu i zobaczymy, co wyjdzie, ale pewnie coś takiego".
- to nie jedyne potwierdzenie co do tel[e]... czy ściślej rzecz biorąc Betel w związku z tym nrem 157, ponieważ jest ich multum,
ta nazwa miejscowości lubi padać pod odpowiednimi nrami, np. Rdz 12:8 (binarnie: jedynka i same zera, aluzja do grupy przestępczej
ich wspierającej, także może do nieistniejącego dla nich Boga - siedem jako symbol Boga), ale to akurat kiepski przykład, tyle
że... potem jest kolejne takie wystąpienie, tym razem (znowu trafienie) w Księdze Jozuego. Na analogicznej zasadzie mamy Joz 12:9 - "wyjaśnienie, dlaczego pierwszy bierze się za ostatniego" (Piotra Niżyńskiego) - bo 129 to binarnie 10000001.
- Joz 15:19 - wzmiankowany Piotr Niżyński jako zakamuflowane 158, czyli "następstwo z telewizji". Kompletnie pod jej wpływem obecnie, myśleć się samodzielnie po cichu nie da, ciągle sterują i boleśnie blokują umysł. Analogicznie mamy Joz 17:16 (czyli 175 z rozpisaną dla kamuflażu końcową piątką) jako "przeciwieństwo telewizji", "przeciwnik telewizji" - w wersecie aluzja do mego nazwiska.
- Sdz 4:5 - Księga Sędziów. Mamy tu Betel. Nry 4:5 to zakamuflowane 5.6 (czyli przetransformowany przez kalendarz 157-ty dzień
roku przestępnego). 5.6 byłoby zbyt oczywiste, więc to trochę maskują, ale idea tego maskowania jest w pełni zrozumiała - tak,
jak przy 157 względem 268 (symbol przestępcy postawionego nad Piotrem Niżyńskim, idea tego symbolu: "ktoś starszy, bardziej szanowany niż Piotr Niżyński" / "ktoś, kto przyszedł wcześniej/był wcześniej"; "starszy", bo zmniejszając cyfry czynimy datę urodzin wcześniejszą), tak samo tutaj chodzi o
pierwowzór, pierwotną ideę.
- 1 Sm 13:2 - Betel, czyli jakaś tam telewizja czy coś takiego, tutaj jest pod znakiem zakamuflowanym 22 ("samobójstwo Jana Pawła II"),
jako że (i to nie jedyny w Biblii przykład ani temat takiego rozumowania) cyfra przed większą cyfrą oznacza po rzymsku odejmowanie,
więc 13 przechodzi w dwójkę (3-1).
- Sdz 20:18 - Betel tutaj występuje pod zakamuflowanym znakiem 19:6 (vide pierwszy tiret: "15.7 to dzień roku nr 196").
Mianowicie przekształcono tę liczbę (19:6) metodą +1 +1 (tym razem zwiększanie, a nie zmniejszanie o 1) do 20:7, po czym 7 jest
rozpisane po rzymsku na 18.
- 2 Krl 2:2 - znowu Betel pod znakiem samobójstwa Jana Pawła II (222). Analogicznie 2 Krl 2:23 ("następstwo z samobójstwa Jana Pawła II").
- 1 Krl 12:29 - "to, co ma nadejść w wyniku upadku Rzymu" (długość istnienia państwa rzymskiego to 1228 lat - 752 od r. 753 p.n.e.
do 1 p.n.e. + 476 od 1 p.n.e. do 476 n.e.; 752+476 = 1228, notabene data urodzin mego ojca; inaczej mówiąc rok upadku Rzymu 476 n.e. to 1228 ab urbe condita, czyli wg liczenia rzymskiego). Co ma nadejść (pasowałoby tu
"papiestwo w upadku")? "Betel". Notabene 29.12 to też data ustawy o radiofonii i telewizji, stąd 1229 brzmi jak jej zaprzeczenie, łamanie prawa. 2 wersety dalej (przypominam o typowej transformacji +2) mamy odniesienie do mnie (Niżyńskiego): 1 Krl 12:31 - "na wyżynach" (skojarzenie: jakiś problem z Sądem Najwyższym, z kasacjami na przykład - 1231 symbolizuje następowanie po sobie kolejnych sądów, por. J 12:31).
- 1 Krl 22:44 (jak data urodzin Tuska 22.4, tylko minimalnie zakamuflowana) - nawiązanie do tematu likwidacji podsłuchu w telewizji i związanej z nim korupcji.
- 2 Krl 17:28 - Betel, numery tutaj wskazują na relację pomiędzy 157 a 268 (zastosowano te same cyfry zwiększone o 1, tj. tutaj 17 w stosunku do 28), a przy tym w rozpisaniu rzymskim sugerują datę 6.6 (czyli 157-my dzień roku). (Chodzi mi tu oczywiście o 7-1=6 i 8-2=6.) Notabene pod analogicznymi nrami u Izajasza (Iz 28:17) pada człon "nisko", kojarzący się z moim nazwiskiem.
- 2 Krl 23:4 - 234 to symbol książek. Plan co do przyszłej telewizji ("Betel") to z pewnej książki czy, może raczej trzeba by powiedzieć, bo mnie eksperci od tych symboli zganią, przejawia się w Piśmie Św. Żeby nie było wątpliwości, powtórzono w 23:15 (tj. praktycznie to samo, 23:4, z czwórką rozpisaną po rzymsku na 15). Analogiczny przykład: 2 Sam 22:34 ("na wyżynach", skojarzenie: Niżyński).
- 1 Krn 7:28 - tu Betel występuje pod numerami 7.6 (bo 28 to rozpisana po "rzymsku" szóstka), co oznacza "następstwo z telewizji" (tj. z 157-ego dnia roku, który przypada na 6.6). Proszę, możecie sprawdzić w Wikipedii dzień 7 czerwca. Jego nr to 157+1 (takie zwiększanie o 1 to symbol następstwa, kolejnego stanu samoczynnie następującego, podczas gdy +2 oznacza, że trzeba tu coś dodać od siebie - "jak bardzo chcesz").
- 2 Krn 28:4 - nawiązanie do mej daty urodzin poprzez odniesienie do tej daty z charakterystycznymi numerkami (poprawki) +37 [lat] +7 [miesięcy] +3.
- Ezd 2:28 - symbol ksiąg sybillińskich (wspominałem na blogu o 228). I co pod tymi nrami? Betel.
- Neh 11:31 - 112 (jeśli 31 potraktować jak mające w środku brakujący, bo nie dający się zapisać cyfrą, minus), symbol telefonii i prymitywnego telefonopodobnego podsłuchu. (Data urodzin Tuska 22.4 przypada na symbol "pół-Tuska", tj. 112-ty dzień roku.) I co pod tymi nrami? Oczywiście Betel. (Skąd to? No na przykład stąd, że 224, tj. 22 kwietnia, to Tusk. "Złożenie 2 podsłuchów", "innych też podsłuchują nielegalnie, jest Piotr Niżyński i ktoś tam jeszcze inwigilowany" - np. była afera z inwigilacją dziennikarzy... "Pułtusk" jest nawet, żeby było wiadomo, że jest taki symbol... Pewnie chodzi tu też o różnicę "podsłuch prymitywny" - "podsłuch wersja 2.0", czyli podwojone 112 - albo inaczej o rząd wielkości większe w reprezentującym technologię systemie liczbowym binarnym, czyli dwójkowym; to ma też tę logikę: dzień roku nr 112 [Pułtusk, prymitywny podsłuch] "przetransformowany przez kalendarz", tj. upływ wieków, postęp techniczny itd., = 22.4 [Tusk, czyli współczesne oblicze Polski].). Analogiczny przykład: Joz 11:2 - "na wyżynach" (skojarzenie: Niżyński; trochę tu wskazują na odwrotność, odwrócenie, bo w Neh powinno być 11:13 a nie 11:31).
- Neh 7:28 - rozpisana po "rzymsku" data 7.6, czyli "następstwo z telewizji" (dzień roku 157+1). Znowu te konotacje w liczbach (przecież to generalnie rzadka sprawa, kilku zaledwie opcji to dotyczy) i znowu Betel.
- 1 Mch 9:50 - prawdopodobnie chodzi o 19:6 zamaskowane przestawieniem jedynki (do postaci 9:16, czyli 9:5; tutaj jeszcze na końcu 0, dzięki czemu widać, że w tym drugim polu jest dwucyfrowo). Betel.
- Oz 12:5 - 12 maja to dzień nr 132, więc powtórzenie i potwierdzenie "przypadku" z 1 Sm 13:2. Można też to inaczej objaśnić: "przypadek na 25 lat" (wyrok maksymalny - też to jest jak już dawno zauważyłem memetyczne). O tym, na co tam zasługują. Faktycznie, jest taki paragraf, art. 118a § 2 pkt 3 k.k., który na to pozwala.
- Zah 7:2 - data 7.2 to 38. dzień roku, co symbolicznie oznacza "przeciwieństwo brata" (por. 83; tak samo np. w Mk 9:38).
- Am 7:10 - Betel. "No, jeśli ma w tym nie być kwestii Boga, wiary, to na pewno to przez Amerykę" (Am). Memetyczna sprawa ta nazwa, gdzieś nawet widziałem pod hasłem Amer. Dalej też powtórzenie powyższego, tj. 7.2 (bo 7:13). Oni pewnie dobrze wiedzieli czy w każdym razie Bóg wiedział, która księga po której następuje, te kolejności w obecnej Biblii nie są jakąś sprawą nieznaną uprzednio, w czasach przedchrześcijańskich. A ja przytaczam mniej więcej właśnie w kolejności obecnych ksiąg Biblii, za wyszukiwarką z biblia.deon.pl.
- Za 7:2 - znowu 7:2, dla podkreślenia, że to nie przejęzyczenie (nie tzw. przypadek). Jest to wystąpienie kolejne po powyższym.
- Am 5:5-6 - Betel w obu wersach powiązanych z 6.6 (datą dnia 157). Bo można zamaskować na obu cyfrach do 5.5 (na zasadzie -1 -1, jak już było wyżej), a można zamaskować do 5.6 (po prostu jako poprzednik). Zauważcie, oni nigdy naiwnie explicite tego nie robią pod 15:7. Notabene 15:7 sugeruje 47 - "przeciwieństwo problemu mieszkaniowego" (74, notabene arcytrafna liczba), "oficjalnie to telewizja nic nie ma wspólnego z czyimś tam mieszkaniem i problemem mieszkaniowym".
- Am 4:4 - na analogicznej zasadzie wstawiono tutaj Betel, bo 4:4 z zaaplikowanymi poprawkami +2 to 6.6. Analogicznie też mamy Am 3:14 (jeśli 14 wziąć za rozpisaną trójkę).
- Ef 4:22 (jak przeciwieństwo Tuska, 22.4) - o tym, że chrześcijanie nie powinni głosować na Tuska. Notabene tego samego dnia w kościołach (patrz https://niezbednik.niedziela.pl/liturgia/2024-08-04) jest też równolegle czytanie służące jak gdyby za objaśnienie do tego, też nawiązujące do numeru 22.4 - mianowicie werset J 6:24 (jak "666 22.4").
- data urodzin mej matki 2.1 (patrz film z urzędu), tu pisana po amerykańsku jako 1/2 (może to być też sugestia, że to jest matka nieprawdziwa, że rzeczywista jest jakaś inna, patrz wyjaśnienia na ap12obj.txt): Ef 1:3 ("następstwo z matki 1/2" to ja), Rdz 10:30, Joz 11:2 ("jakieś 2 matki", "matka z podwojeniem jakimś", "to tylko jedna z dwóch").
- 2 Krn 33:17 - tramwaje w Warszawie przy Rondzie ONZ, gdzie miałem ze 2 mieszkania (patrz zdjęcie na blogu przy wpisie z 15.12.2020). Mam tu na myśli tramwaje 33 i 17.
- Iz 16:12 - poprzednik papieża Franciszka (data urodzin 17.12). O wprowadzeniu tortury przeciwko mnie.
- Iz 41:18 - "to nie żarty" (przeciwieństwo prima aprilis 1.4), w pełni poważny "dorosły człowiek" (18).
- Iz 40:4 - w tym wersecie (na biblia.deon.pl rozdział ma nr 512, to chyba jakoś związane z liczeniem rozdziałów kolejnych ksiąg od początku Biblii; 512 to liczba w informatyce popularna, bo potęga dwójki, czyli okrągła w systemie binarnym) mamy nawiązanie do mego bloga: "strony nie znaleziono" (por. tzw. błąd HTTP 404 - Not Found), czyli że generalnie to nie natrafiono na mój temat w Internecie.
- Joz 2:11 (znana z dekonspirowania telewizji księga) - moja sprawa to "przeciwieństwo prymitywnego podsłuchu a la telefon". 11(:)2 to taki telefonowy, to tutaj 2:11.
- J 18:18 - aluzja do mego nazwiska w rozpisanych po "rzymsku" numerkach 7:7, czyli zamaskowanej-przekształconej wspomnianej dacie 6.6 (dzień roku nr 157).
- Ez 17:6 - rozpisana data 6.6 (odpowiadająca przyszłej może telewizji, czyli koncepcji telewizji "przetransformowanej przez kalendarz") to tutaj numer wersetu z aluzją do mego nazwiska. O kimś niskim tutaj mamy.
- Z powyższych przykładów wiemy, że sprawa krzywdzenia mnie spod znaku 157 to w jakimś tel... ma być. Dodatkowe szczegóły pozwalające zupełnić to do słowa "telewizja" odkrywamy, sprawdzając symbol radaru (wspomniane na blogu) 369. Albowiem w roku 369 wg kalendarium Wikipedii nastały rządy i chrystianizacja nowego króla Wizygotów. Mamy też wskazówkę, że te 2 rzeczy (tel... i Wiz...) należy połączyć: 157 + 369 = 526 ("następstwo z ksiąg sybillińskich" - jest teoria, że to 525 p.n.e. / 229 A.U.C. / +228; potem na analogicznej zasadzie odkryto Amerykę, która w tym źródle jest znana, w r. 966 + 526; inaczej mówiąc, 157 + 369 + 966 = Telewizja Polska = "odkryli Amerykę").
- Nie bez powodu pewnie (przypadek? bardzo mało prawdopodobne!) mnóstwo zabytków starożytnych znaleziono właśnie w miejscowości NUZI (coś w rodzaju Nizy...), jak już wspomniałem na blogu. Sprawdźmy jeszcze datę moich urodzin 25.9 w Ewangelii Mateusza - otóż w Mt 25:9 jest temat tego typu, co "nie można dwóm bogom służyć, Bogu i mamonie". Pasuje do mych personaliów Pi... Ni... ("piniądze").
- Nie zapominajmy o biskupie stolicy Rwandy - Kigali nazwiskiem Ntihinyurwa ("no cichy nie, k***a!") urodzonym w moje urodziny, tj. 25 września, a zainstalowanym tam przez Jana Pawła II jako następny po (nomen omen) Kambandzie (notabene Kam-banda to nie tylko biskup, ale też był tam taki premier w czasie tamtejszego ludobójstwa, w które jak podaję był wg moich badań najprawdopodobniej zamieszany Jan Paweł II). Oczywiście rozumiem, że komuś może nie wystarczać na dowód przestępstw podsłuchowych przy monitoringu i istnienia związanej z tym grupy przestępczej, dotyczącej też dręczenia dźwiękami, następstwo 2 biskupów o charakterystycznych nazwiskach, z których 1 dzieli ze mną datę urodzin. Jest to bardzo nieprawdopodobne, ale wciąż mogłoby się zdarzyć (aczkolwiek, jak już pokazałem na przykładach z Biblii, wyraźnie jest jakiś skandal ściśle o mnie, widać prześwitujące moje dane osobowe). W związku z tym chciałbym dodać jeszcze jeden przykład z Afryki. Jest drugi kraj kojarzący się z tą aferą, mianowicie Kamerun. Jeśli Państwo zobaczycie, kto tam jest prezydentem obecnie w r. 2024, w obu tych krajach, Rwandzie i Kamerunie, to są to Paul Biya (charakterystyczne nazwisko, wymowa "bija": jak gdyby chciano powiedzieć "[tam] biją") i Paul Kagame (skojarzenia: "Pan/i Bija i Pan/i »Gra po Katolicku« [Ka-Game, ang. game = gra; tj. tutaj: gra fair play]"), których daty urodzin to wg Wikipedii odpowiednio 13.2.1933 i 23.10.1957. Te daty dzieli odległość 24 lat oraz 8 miesięcy i 10 dni (patrz kalkulator). To nie są liczby przypadkowe (byle jakie, bez znaczenia). Po pierwsze, co do "tu biją", wskazuje to na reżim pracy "24 godziny na dobę". Dręczony jestem zgoła całodobowo - pasuje to na potwierdzenie. Po drugie, co do wyniku 8 i 10, jest to najwyraźniej wskazanie na Pismo Św.: fragment J 8:10 głosi "Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?". A zatem wskazanie na krycie tematu w mediach (skojarzenie: "oszustwa nigeryjskie", nakłanianie ludzi e-mailowo, potem też telefonicznie, do wysyłania pieniędzy do Afryki; odpowiedź na teorie, że niby temat telewizji to jakieś "oszustwo nigeryjskie"...) i przymusem narzucane umywanie rąk przez tych "dobrych" (pod groźbą zwolnienia z pracy; chodzi tu m. in. o wymuszanie bojkotowania mojego bloga, ogólnie "nie czytać, nie rozmawiać, nie udzielać się", takie jest moje obecne uzasadnione przypuszczenie; nad tym wszystkim zaś jest ogólna nadrzędna idea "nie chcemy tu śledztwa, tj. »bitwy z Krzyżakami«", czyt. przyświeca temu sprawa "TV Pacifico", o czym będzie mowa tu dalej, w części pod poziomą kreską). Kolejna jeszcze jakże trafna wskazówka tkwi w tej samej odległości wyrażonej jako liczba po prostu miesięcy i dni: jest to wówczas 296 miesięcy i 10 dni. Symbolika taka oto: z jednej strony papież (bo data 29.6, symbol św. Piotra i Pawła, czyli m. in. apostoła Piotra - papieże, jak wiadomo, mają tytuł "następców św. Piotra"), z drugiej - "informatyk" (bo system binarny symbolizują jedynki i zera, czyli tutaj można to wyrazić dziesiątką i przyznaję, że już nieraz spotkałem się z takim oddawaniem liczbą idei informatyka i informatyki). "Sławetny »konflikt« papież kontra pewien komputerowiec" - taki jeszcze komentarz do sprawy. Ja tu nie mam żadnych wątpliwości, jeszcze dodatkowo są takie główne detale, jak np. data, od której trwa prezydentura Kagame ("data urodzin brata Piotra Niżyńskiego"), czyli prezydenta kraju najbardziej kojarzącego się z Kambandą. Podobnie też Biya został premierem Kamerunu w r. 1975 (dopiero specjalnie utworzono wtedy takie stanowisko) dzień po imieninach św. Piotra (tj. dn. 30.6): "następstwo z papieża" (ówcześnie był to Paweł VI). Tych poszlak tkwiących w tej konfiguracji przywódców Afryki jest nawet więcej. Przykładowo, data urodzin p. Biya przypadająca na 13.2.1933 jest w odległości 12 dni, 7 miesięcy i 53 lat od moich urodzin - przesłanie: 127-53, symbolicznie "01111111 [tj. binarny zapis liczby 127] w Platformie Obywatelskiej" (data rejestracji 5.3, zarazem te cyfry to symbol biblijny czy tam sybilliński): chodzi tu o to, że powinni z tej partii wyrzucić jej przewodniczącego ("pierwsza cyfra"), tj. Tuska. Pozostali zostają ("same jedynki"), ale ten na początku - nie ("zero"): taka propozycja. Z kolei data urodzin Kagame 23.10.1957 jest w odległości 28 lat, 11 miesięcy i 2 dni od mojej daty urodzin - symbolika sybillińska: "wezwanie do podsłuchu, raczej takiego prymitywnego a la telefon" (112 jako symbol telefonu i prymitywnego podsłuchu, a 28 to symbol wezwania do zapłaty, także ogólnie wezwania: przykładowo Wyszyński święcenia kapłańskie przyjął dn. 3.8 - "następstwo z powołania", tj. wezwania Bożego). Tyle zazwyczaj wiadomo u tych od fair play (może w ogóle nie przyjmowali takich, co wiedzą więcej?... no ale w każdym razie to jest prezydent, on ma być reprezentatywny, o jakąś tam reprezentatywność tu w każdym razie powinno też chodzić). Wracając już ściśle do tematu polskiego papieża, Jan Paweł II i na inne sposoby pokazywał, że jest zamieszany w sprawę telewizyjną - zna temat tego podsłuchu, jest pierwszym chętnym do wychylania się w jego sprawie - np. przez tworzenie i konsekrowanie nowych parafii (2 przypadki: jedna centralnie w Warszawie, budzi skojarzenia z jakimś dramatem, w moje 13-te urodziny, druga w Rypinie u dziadków, do której zaczęli chodzić na msze, bo blisko, nieoficjalnie ma znanego wszystkim patrona takiego, jak ta reklamowana w metrze w pobliżu mej szkoły podstawowej z ul. Krasińskiego 1) czy przemówienie do firmy (jedyne w historii jego pontyfikatu i kojarzące się z przemówieniem do WOT-u z racji nazwy i wypowiedzi), a także wypowiedzenie się w dniu zabicia wypadkiem samochodowym mej koleżanki z gimnazjum, o czym mowa na odpowiedniej podstronie bloga. W tym temacie polecam też to oto zdjęcie - siedziba KRRiT i dziwnym trafem także, uwaga, Papieskich Dzieł Misyjnych na ul. nomen omen Wyszyńskiego (na czasy tego prymasa przypadają narodziny i ślub moich rodziców, notabene najwyraźniej już dawno ustawiony, jeszcze przed ich narodzinami). Co ciekawe, przy Wyszyńskiego mieści się też warszawski Caritas - darmowa jadłodajnia dla ubogich, gdzie przy głównym wejściu (od ul. Żytniej, bo od Wyszyńskiego od strony parku to jakoś rzadko używane) jest wielki plakat "tu cię wezwałem i przygotowałem wiele łask dla ciebie". W sumie nawet się to potwierdza, długo nie miałem pieniędzy, został mi tylko dom (w Łajskach, kupiony bo tani i nie wykończony), teraz też np. kompletna klapa w dziedzinie sprzedaży mojej książki o procesie politycznym, choć to przecież ważny temat i bardzo dobrze udokumentowany. Kontynuując ten temat Jana Pawła II można tu jeszcze dodać, jaki mu zgotowano podobno "cud beatyfikacyjny" - uzdrowienie zakonnicy o inicjałach MS-PN (jakaś chyba Marie Simon-Pierre czy coś takiego - polecam tekst Wikipedii na jej temat, wraz jeszcze z przypisem 2 - artykułem Radia Watykańskiego), co brzmi jak "wyleczenie" Microsoftu ze świętoszkostwa i "nawrócenie" go na współpracę podsłuchową w ramach grupy przestępczej. Zauważmy, że wspomniany tu w nawiasie artykuł Radia Watykańskiego ma adres strony internetowej kończący się cyframi 86, jak rok z mojej daty urodzin - też to pewnie "przypadek" jak cholera.
I co, przekonałem, że jestem godnym zaufania świadkiem? To teraz proszę o Like'i na Facebooku i Followy na X.
No dobrze, rozumiem, mogłem nie przekonać. Nie każdy jest tak skory do stosowania rozumu z żelazną logiką i konsekwencją wbrew uprzedzeniom.
Jeszcze dodam, że oficjalny raport Parlamentu Europejskiego o ECHELON-ie (gdzie najlepsza znana im technologia podsłuchowa to jakieś wymierzanie wiązek w obiekty do podsłuchania, tj. tzw. fony laserowe, ale to oczywiście pic dla ludu) zaczyna się od sentencji łacińskiej "Sed quis custodiet ipsos custodes". Starożytny Rzym na sztandarach. (Na powyższym wykazie śladów pominąłem 2 tematy dot. budowlanki (i tego, że całe gminy się wyremontowały, wszystko jest po remoncie) wymienione na forum 4programmers w ostatnim poście piotrniz z 20.9. Dodatkową poszlaką wskazującą na prawdopodobieństwo, że jest tu w tle jakiś plan - normalnie bym tego przecież nie dostrzegł, gdybym był zwykłym statystycznym szarym człowiekiem - jest to, że to właśnie w Polsce istnieje, prawdopodobnie dopiero od XX w. i za sprawą mediów, związek frazeologiczny "wszystko gra". O bardzo znamiennym dla tej sprawy znaczeniu.) Ponadto wskazuję, że kanał WOT (gdzie podobno prowadzono podsłuch przeciwko mnie, pewnie jeszcze zanim zaczęło się wciąganie w to całej firmy) powstał dn. 9.11 (aluzja do amerykańsko kojarzącej się daty 9/11, czyli 11. września, amerykańskiej krucjaty, gdzie szukano poparcia ze strony całego świata mówiąc "You with us or you with the terrorists"). Ale to oczywiście nie jest tak, że zamachy były z powodu WOT-u (takie konotacje to chciałaby widzieć w różnych sprawach telewizja), tylko po prostu ich data jest "bardzo urodziwa" z czysto matematycznego punktu widzenia, przypada w niej dużo różnych "okrągłości".
PS nie jestem żadnym ateistą, do kościoła chodzę regularnie
[edit 2024-10-10] Dodajmy tu jeszcze argumenty za tym, że istnieje ukryta grupa na Facebooku poświęcona nielegalnemu śledzeniu mnie (przepraszam, że wyjaśniam takie banały, ale i tacy mogą się znaleźć, co o tym nie słyszeli - to nawet może dobrze o nich świadczy):
- Na pierwszym miejscu chciałbym tu podnieść jako dowód nagranie pokazujące ludzi przychodzących do hotelu mnie śledzić (przykłady innych takich nagrań, na których ci agenci występują, są w najnowszym wpisie na blogu, tj. z 02/05/2024, w rozwijalnym dodatku pojawiającym się po kliknięciu słowa "rozwiń" na różowym tle: dałem tam linki do 3 nagrań i wskazałem określone ich istotne momenty). Hotelem tym był warszawski Best Western Portos na ul. Mangalia, miejsce, które jako świadek filmowałem (każdy ma prawo utrwalać dowody z miejsca, w którym się znajduje, chyba że są ustawowe przepisy wykluczające to, zresztą przecież mózg ludzki robi to samo), to recepcja. Film jest na https://old.bandycituska.com/index/inne-dowody/PLIKI-NOWE/hotele%202015%20i%20inne%20nieciekawe/201506211420-m.in.%20o%20grupie.mp4, pokazuje rozmowy tych szpiegów. Stenogram: https://old.bandycituska.com/index/inne-dowody/PLIKI-NOWE/hotele%202015%20i%20inne%20nieciekawe/201506211420.txt. Istotne fragmenty: 1:11 (recepcjonistka) "Część ma taki Facebook w sprawie" (o Boże, jaka ulga i kamień z serca - tylko część!!! dalej o jakichś kryminalnych sprawach, bo z tym się kojarzy "zawieszenie", "zawiesić komuś [wyrok więzienia]"), 1:20 "Facebook w sprawie", dalej 1:41 jak wyjaśnienie odnośnie tego, że wielu szpiegów jest w tej samej zmowie, co recepcjonistka, obejmującej m. in. znajomość moich personaliów: "Ja mam... Z grupy my to wiemy". Godne odnotowania jest jeszcze potwierdzenie z momentu 1:44: "Tortury tu są".
- Gdy w 2011 r. rozkręcony był już stalking dźwiękowy (jakieś drastyczne dźwięki trzasków w pomieszczeniach), kaszel i już sporo wcześniej stalking teatralny (gesty w rodzaju wystawiony telefon i inne z listy) oraz aluzyjny, w okolicach mianowicie września 2011 r., gdy byłem w Hostelu Zachodnim na Dworcu Zachodnim w Warszawie, na dole gdy z niego zszedłem jakiś człowiek pracujący w pawilonie handlowym wyjaśnił mi sprawę (bo zastanawiałem się wtedy - oczywiście pewnie było to można wyczuć, bo było wtedy rozkręcone niesłyszalne jako bodziec stałe manipulowanie myślami - kto ich tak koordynuje, w jaki sposób), właśnie wtedy, gdy przechodziłem obok, rzucając w powietrze (nie była to część jakiejś wypowiedzi) słowa "Tak, na Facebooku!" czy tam "Na Facebooku" (bo też nawet i takie koncepcje może raz czy 2 razy mi w głowie zaświtały). Potem na tej podstawie już od chyba 2015 r. na blogu był ten temat w akapicie nagłówkowym (jakieś statusy, pewnie różnie tam bywało, może np., że to w komunikatorze, ale koniec końców chyba dosyć długo wisiało przez lata, że to Facebook). To nie jedyna taka wskazówka. Analogicznie kiedyś znalazłem jakiegoś mego znajomego na kanale IRC o nazwie #beka_z_typa (notabene i w inny sposób odnosiłem wrażenie, że może być osobą mnie śledzącą). IRC to taki standard internetowego protokołu, tj. systemu komunikacji, dla czatów (nawet z rozbudowanym systemem rozproszenia świadczenia usługi, tj. łączenia różnych serwerów w jedną sieć). Czyli chodziło tu wyraźnie o jakiś pokój, gdzie się czatuje. Te dwa połączone ze sobą detale bardzo wyraźnie wskazują na grupy na Facebooku, bo to tak się nazywa ta funkcja, która pozwala różnym ludziom na równych prawach pisać w jakimś miejscu poświęconym komunikacji na jakiś temat (odpowiednik "pokoju" czy też "kanału" na czatach i IRC).
- Powyższe domysły z pktu 2 pochodzące od sugestii od ludzi pasują też do tego, w jaki sposób Facebook "podbijał" firmy. Masowo, nagle (od 2007?) i niemal jednocześnie, bez jakiegoś uzasadniającego to autentycznie szerokiego oddolnego ruchu, bardzo liczne firmy, zwłaszcza te reklamujące się w różnych mediach, zaczęły reklamować fakt "jesteśmy na Facebooku". Do pary był wtedy jeszcze zawsze Twitter (chyba nie zamieszany w ten temat; obecnie pod nazwą X), jak gdyby chciano podkreślić, że oczywiście sprawa sieci społecznościowych to jest sprawa szersza i obejmuje nie tylko zastosowania kryminalne. Nawet papież w końcu zaczął się w ten nurt wpisywać, było hasło w ramach oficjalnych komunikatów Watykanu "papież jest na Facebooku i na Twitterze". Ten sposób wchodzenia do Polski czy raczej podbijania jej - jako jakiś element w sumie to zewnętrzny dla narodu i nie jakoś szczególnie mu bliski, ale bardzo lansowany przez biznes, w sposób zadziwiająco skoordynowany - wskazuje na prawdopodobieństwo, że inicjatywa tutaj mogła iść z rządu (skarbówka). A zatem: że to właśnie równolegle z podsłuchowym i remontowym kryminalizowaniem firm propagowano profile firmowe na Facebooku. Tak nawiasem mówiąc, przydają się one na jakieś tam marne alibi mające przemawiać za być może (czy jak kto woli "zapewne") nieprawdziwą wersją, że to nie agenci mnie wypatrują i piszą do telewizji, gdy mnie wypatrzą, tylko jakoby jest odwrotnie, tj. telewizja do nich się zwraca, tj. w takim razie pewnie do profilu firmowego, gdy ma jakąś potrzebę (jest to omówione na blogu w najnowszym wpisie z 02/05/2024, dlaczego ono jest marne; patrz patrz wstawka w tekście o nazwie edit 2024-05-03 - po kliknięciu "rozwiń" istotny w tym temacie tekst zaczyna się za słowami "Chciałbym też tutaj odnotować pewne argumenty zdroworozsądkowe za tym, że jest praktyka »witania się« agentów ze spikerami na mój widok."). Przecież można by spekulować, że w ogóle nie ma takiej sprawy, jak rozpoznawanie mnie po wyglądzie (zauważmy, że nie zawsze była ta tortura, natomiast współpraca podsłuchowa w gospodarce już od dawna była, vide cały ten stalking i kaszel, w tym w firmach, choć oczywiście można próbować to inaczej tłumaczyć, tym niemniej ja znam też ślady zdecydowanie stare), w ogóle on raczej nie jest im znany ani potrzebny, co byłoby dodatkowym argumentem przeciwko tezie, że agenci to mają też spikerom pomagać mnie namierzyć. A zatem wszystko się składa w ładną układankę: państwo propaguje Facebook i profile firmowe, odgórnie i zakulisowo rządowo, bo równie zakulisowo jest sprawa podsłuchowa i ewentualne związane z nią nadzieje co do zakłamania, a poza tym dobrze jest, by ten Zuckerberg (założyciel Facebooka) był miliarderem, skoro już jest takim pomocnikiem w tym złu, i by statystyki co do liczby użytkowników Facebooka nie były tak pesymistyczne, że to już na pewno tożsame z wielkością grupy przestępczej. (Ja ze swej strony zapewniam, że na pewno tak nie jest. Facebook ma bodajże 24 mln. ludzi w Polsce, natomiast Instagram, który w ogóle takiej reklamy nie doznawał, jak Facebook i Twitter, ma ich chyba 15 czy coś takiego - za granicą też pewnie porównywalnie spory odsetek sobie zdobył - a zatem można mieć gigantyczną skalę bez wsparcia ze strony kryminalizacji gospodarki.)
- Jest sprawa takiego biskupa Piotra Krupy, u którego fakty z życiorysu wyraźnie wskazują na to, że były tu inspiracje dotyczące właśnie mnie jako postaci z tajnego manuskryptu. Opisałem to na www.bandycituska.com/przyklad-biskup.php (link do tego jest na początku wpisu z 05/04/2024 na słowach "co nieco"), aczkolwiek nie tak prosto sobie odsłonić ten tekst, bo unikam rozgłaszania treści o Kościele mogących u kogoś uchodzić za podbudowanie jego teorii o "degrengoladzie w Kościele spowodowanej tym, że religia jest oszustwem". W każdym razie nazwisko Krupa to pewnie z uwagi na "grupę", tylko na początku jako podstawa zamiast jakiegoś legendarnego g... jest k*, czyli prostytutka w postaci mediów. Chodzi tu zapewne o tę rzeczywistą siłę, która stoi za osłanianiem tej sprawy. Kościół tutaj rekomenduje pewne odkłamanie sytuacji.
- Facebook powstał w roku moich 18-tych urodzin: 2004 (data dzienna 4.2 też jest odpowiednio dobrana, mianowicie biblijny symbol mediów, a ściślej złych mediów), zaś otwarty został dzień po moich 20-tych urodzinach (26.9.2006, co tutaj pasuje, jako że moje urodziny przypadają na 25.9.1986, patrz wątek na forum): zgodnie z symboliką oznacza to "następstwo z moich urodzin" (co mianowicie? powtórzmy: Facebook jako coś otwartego dla mas, dla każdego, a nie jedynie w małym kręgu). Wspominałem o tym w najnowszym wpisie na blogu (02/05/2024) we wstawce rozwijalnej linkiem "rozwiń" na różowym tle. Przez "otwarcie" Facebooka rozumiem umożliwienie rejestrowania się każdemu, bo uprzednio korzystanie z tego serwisu było ograniczone bodajże do wybranych uczelni, głównie w USA. Notabene data ta (26.9.2006) wyznacza najwcześniejszy możliwy początek rządowej korupcji w gospodarce dotyczącej agentury (a może nawet rynku wtórnego nieruchomości). Na jakąś tam szerszą skalę problem ten pojawił się zapewne nie wcześniej niż w r. 2007, owe przypuszczenia co do tak wczesnej daty potwierdzają też moje wspomnienia z uczelni WAT, którą chyba priorytetowo wcześnie (niemalże w ramach jakiegoś programu pilotażowego) wciągnięto do sprawy, to oczywiście tylko przypuszczenia. Wprawdzie taka (typowa w kręgach prokościelnej czy też powiązanej z korumpowaniem mediów polityki) swoista ostentacja w pozostawianiu poszlak na zło dosyć wyraźnie wskazuje, że grupa przestępcza prześladująca mnie stosuje Facebook, tym niemniej oczywiscie nie dowodzi to jeszcze (czy też potwierdza) koncepcji odrębnej ukrytej "grupy", a tym bardziej, że rozpowszechnia ona screenshoty z moich komputerów czy nawet telefonów komórkowych. Tym niemniej te hipotezy są potwierdzane przez następujący fakt, podany tu w kolejnym punkcie.
(Aha, wspomniana na stronie Wikipedii o Facebooku data 26.9.2006 bezpośrednio poprzedzona jest tam równie znamienną informacją o pierwszej pracownicy-stażystce Facebooka, zatrudnionej kilka miesięcy wcześniej, która dziwnym trafem nazywała się "zło", tj. w angielskiej pisowni: Zhuo. Została nawet wiceprezesem ds. projektowania Facebooka, tj. od "product design".)
- Wydaje się, że nieprzypadkowo wylansowano 2 znanych Piotrów N. (obok jeszcze księdza Piotra Natanka, bo to inna kwestia), takich, o których zwykły człowiek mógł nawet usłyszeć, o ile co nieco zainteresuje się danym tematem ogólnym. Wskazuję tu mianowicie na 2 takie tematy ogólne. Co do mego zawodu, czyli informatyki, jest taki fakt, że najsłynniejszy po Billu Gatesie programista, taki, który wręcz w nazwach programów figuruje (zarówno jako producent, bo dawniej tak się nazywała firma, jak i w samych nazwach), to Peter Norton (np. kultowy niemalże i do dziś masowo poniekąd stosowany, poprzez swoje "klony", program "Norton Commander" czy np. Norton Antivirus, Norton Utilities itp.) - aż nawet był swego czasu w jakiejś prasie komputerowej, którą czytałem, jakże swojsko brzmiący artykuł "Nowe narzędzia Piotrusia N." (niestety niezbyt to już po tylu latach można znaleźć w Internecie; bodajże był to PCkurier, gruby dwutygodnik głównie do lat 90-tych przynależący). To pierwsze skojarzenie ze mną: jakiś bardzo znany człowiek, też (jak ja) programista. Kolejny taki trop pochodzi z branży filmów porno (niezbyt w to jestem zamieszany, ale pewne rzeczy słyszałem), mianowicie jest czy tam był taki znany aktor porno nazywający się Peter North (czyli też Piotr N.) - zauważmy, aktor porno, czyli wszystko widać, golizna: to, co normalnie ukryte, tutaj się wala po np. Internecie zupełnie odsłonięte. I "słynna" postać. Więc to takie jakby wskazanie na to, że ten Piotr Niżyński, notabene programista, to może być jakaś znana osoba i że właśnie takie "odsłonięcie" może wchodzić w grę. Dodatkowe kruczki tkwią w ich danych osobowych. Peter Norton urodził się 50 dni po dniu moich (przyszłych wtedy jeszcze) urodzin - pewnie za tę właściwość ten utalentowany programista stał się osobą szerzej znaną, z dobrze znanymi personaliami (skarbówka tak doradziła? a może jakieś władze uczelni?), bo inaczej mógłby się zdecydować pozostać anonimowy. Z kolei Peter North (patrz powyższy odnośnik - do encyklopedii internetowej) pierwszą nagrodę zdobył w roku mych urodzin 1986, imię i nazwisko ma przybrane, zaś prasa internetowa (TMZ.com) o jego relacjach małżeńskich - w których, co ciekawe, podobno autentycznie był pokrzywdzony na zasadzie "kobieta mnie bije" - poinformowała w dacie 15.7 w r. 2019, czyli wskazującej na telewizję (przypomnijmy, mającą tajny symbol 157; zresztą jest to ogólnie też symbol idei "przestępca, który jest postawiony nad Piotrem Niżyńskim" - na tej zasadzie, przypomnę, bitwa pod Grunwaldem była w tej dacie).
- Samo słowo "grupa" - założyciel Facebooka mógł przecież użyć innego, np. utarty w środowisku IRC-owników "kanał" czy popularny na (jakże popularnych wtedy jeszcze w Polsce) czatach "pokój" - pewnie nieprzypadkowo schodzi się z polskim pojęciem "grupa przestępcza". To w sumie nieodległa sprawa, może nie utożsamiałbym tego zupełnie, ale chodzi wszak o grupę grupy przestępczej i w mojej skromnej opinii niewiele dzieli kwestię tego, że ma się profil zapisany na Facebooku do tej grupy podsłuchowej, od tego, że jest się w tej telewizyjno-politycznej grupie przestępczej. Jako przypadek jest to w istotnym stopniu nieprawdopodobne - tylu innych terminów można by użyć: obok "kanału" i "pokoju" mamy jeszcze np. po prostu "strona", "forum", "społeczność", "grupa tematyczna" (a więc z jakimś dodatkowym epitetem, żeby to nie była tak brzydko, jak obecnie, po prostu "grupa"), a nawet mniej może piękne pomysły w rodzaju "kółko" / "koło zainteresowań", "krąg" i "kręgi", "agora" - natomiast dobrze wpisywałoby się w znaną dosyć mile przecież widzianą (ocieplającą wizerunek złych instytucji) praktykę w postaci pozostawiania poszlak na temat swoich złych cech. "Tak, tu może być nawet grupa przestępcza". Wskazuje to nawet na jakąś grupę zwłaszcza dla innego narodu przeznaczoną, ponieważ po angielsku raczej nie mówi się o "criminal groups", tylko zarzut brzmi "conspiracy" [to commit something].
- Na blogu w najnowszym wpisie z 02/05/2024 (pierwsza rozwijalna wstawka) wspomniałem o sprawie pani Likens, znanej ofierze tortur i molestowania seksualnego z lat 60-tych (skojarzenie: facebookowy przycisk "Like!" - po polsku "Lubię to"). Jej dane osobowe, w tym data urodzin i śmierci, to poddane trywialnym przekształceniom +1 podstawowe daty dotyczące mnie i mej matki.
- Mark Zuckerberg - założyciel Facebooka - też pasuje na człowieka grupy watykańskiej. Dobrany randomowo m. in. po nazwisku, nie po żadnych szczególnie wyjątkowych cechach umysłu, osobowości (patrz lista ludzi tak wylansowanych: to stała metoda przy tego rodzaju mafijnych akcjach polityków, vide też np. posłanka Śledzińska-Katarasińska: "śledzi i w dodatku ta kataryna..."). "Zucker-Berg" oznacza z niemiecka (por.: Niemcy jako z góry zaplanowane miejsce utrzymywania mych serwerów) "góra cukru", co nawiązuje do sposobu prezentowania grup i profili osób prywatnych na Facebooku: "oś czasu" w zestawieniu z jakimiś "słodkościami" (dużo ich tu "nasypano", całą górę aż z małych bardzo licznych w takim razie, wyjątkowo licznych, ziarenek zbudowaną), jak gdyby prezencikiem dla kogoś (dla telewizji? innych potencjalnie zainteresowanych?). Wprawdzie pierwotnie Facebook prezentował w inny sposób posty, ale to w sumie nie zmienia istoty rzeczy, bo analogicznie też grupy rzekomo wprowadzili w r. 2010, tak podaje angielska Wikipedia, a w rzeczywistości przy dokładniejszym zbadaniu kwestii okazuje się, że były one już wcześniej i wręcz najwyraźniej zaliczały się do jakiejś podstawowej będącej w planie na temat tego serwisu sprawy. Co z tego więc, że oficjalnie coś wchodzi z opóźnieniem, skoro mogło być już wcześniej. Znam przykłady przedmiotów spisku politycznego, które miały tak samo (też oficjalnie i w rzeczywistości pożądany efekt osiągnięto za pośrednictwem jakiejś wcześniejszej zgoła innej wersji). Sama nazwa Facebook też jest przecież czymś, co przyszło nie tak zupełnie od razu, bo najpierw to się nazywało TheFacebook (bodajże aż musieli odkupić domenę, żeby zrobiło się facebook.com), aczkolwiek krótko. Dodatkowo charakterystyczna jest data urodzin tego człowieka (135. dzień roku, tj. 14 maja w roku przestępnym - jak zamach na papieża: 13.5; "zły papież, bo jest ta jakże olbrzymia grupa przestępcza, a przecież temat zupełnie przemilczany", generalnie to chodzi tu zwłaszcza o "zamach" na autorytet Jana Pawła II), żydowskie pochodzenie (co nieco utarło się niestety, w tym bodajże w źródłach starożytnych, że Żydzi kojarzą się z ludźmi chciwymi i zajmującymi się zwłaszca gromadzeniem majątków, patrz np. wczesnonowożytni bankierzy i bogate rody żydowskie), a nadto imię jego żony, poślubionej już po stworzeniu Facebooka (Priscilla, jak rzymska chrześcijanka z II w. n.e., której imię nosi znany podziemny cmentarz - jak gdyby nawiązanie do "podziemnych", "katakumbowych" przekazów biblijnych). Świetnie współgra z tym też nazwisko tej żony - Chan: z jednej strony pasuje do Sadiqa Khana, burmistrza Londynu ("sadysta"), z drugiej - do kanałów IRC (czyli ośrodków zbiorowej komunikacji internetowej), kojarzących się też z więzieniami (bo nazwy zaczynają się od # - zresztą ogólnie spopularyzowano też ten znak w mediach społecznościowych, w odniesieniu do komunikacji zbiorowej i wyróżniania czegoś po temacie, jak również stosuje go już bardzo w tym oryginalnym znaczeniu wzorowany na IRC-u serwis społecznościowy Discord): ang. channel = kanał. "Są tu »kanały« takie z kratką na początku" (bo to takie ma znaczenie channel, pewnie czasem skracane właśnie do chan np. w kodzie źródłowym programów komputerowych w nazwach zmiennych, w dziedzinie usług komunikacji internetowej) - zapewne taka idea w tym doborze żony, choć oczywiście trudno sprawę tylko i wyłącznie do tego sprowadzać. Zresztą to nie jedyna "więzieniowa" konotacja nawiązań do IRC. Najpopularniejsze typowo IRC-owe pojęcie to "nick" (czyli wybrana ksywka, pseudonim użytkownika na IRC), a tymczasem po angielsku oznacza to też (slangowo) "więzienie" (patrz np. wg słownika PWN: "ciupa", "areszt"). Jeśli ktoś nadal nie dowierza w ten trop i upatruje w tym przypadku, to voila, tutaj mamy już w wyraźniejszym tonie to potwierdzone: jest sobie znana pani, sportsmenka ze świata badmintona, dosyć znana - aż nawet ja o niej słyszałem, choć sportem w ogóle się nie interesuję, praktycznie ani trochę, a przy tym nie jest przecież z mojego kraju - która się nazywa Nicki Chan (patrz Wikipedia). A zatem jej personalia - imię i nazwisko - łączą w sobie te 2 poszlaki, obie prowadzące do tematu więzień tak jedynie zasugerowanego na zasadzie skojarzeń. I teraz najlepsze: trafne dane osobowe ma ona także co do daty urodzin. Jest to 4.11, czyli np., jak to można rozczytać, "dobry jeden-z-jedną", "dobrana para (jednostek)". Wskazówka co do Facebooka czy raczej jakiś, kolejny już, astronomicznie nieprawdopodobny zbieg kilku różnych okoliczności? Odpowiedź pozostawiam Państwa inteligencji. Żeby jeszcze dodatkowo naprowadzić wskazuję, że jej drugie nazwisko czy tam człon nazwiska (Lam) to zarazem jak gdyby nawiązanie do słowa "lamer", które wśród komputerowców oznacza (patrz Wikipedia: polecam tamtejszy artykuł angielski, bo jest w tym temacie trafniejszy) człowieka nie znającego się na komputerach, prymitywnego użytkownika (np. wg archetypu "głupiej blondynki" - weźmy pod uwagę, że liczni komputerowcy szczycą się swym przez lata zbieranym doświadczeniem i wiedzą specjalistyczną w swej dziedzinie, to zresztą normalne i w innych dziedzinach, zwłaszcza wśród naukowców). "IRC nie jest dla takich, zbyt to pokomplikowane - trzeba czytać gazety komputerowe, by w ogóle o nim usłyszeć, typowo też trzeba zainstalować specjalny program, ponadto nauczyć się w nim tego i owego itd. Dla lamerów są różne Gadu-Gadu i Facebooki, czyli konkurenci naszego fajnego IRC" - za czasów mej młodości takie mniej więcej poglądy były rozpowszechnione wśród ircowników i nawet co nieco o ile mi wiadomo przynajmniej część z nich zniechęcały do komerchy. Czyli w każdym razie mamy tu jeszcze, w kwestii personaliów żony, podrzucony poszlakami temat "zlamerowanej wersji IRC" oraz "zniechęcania do rozwiązań typu Facebook" - jakże to wymowne! (Można tu dodać, że twórca IRC ma na imię Jarkko, gdy tymczasem ja już wówczas, choć od dosyć niedawna, byłem jaroszem, co zapewne wywołano przekazem podprogowym, zresztą to czasy zabójstwa Jaroszewicza.)
- Dodatkowa ciekawostka dotycząca Marka Zuckerberga to jego inicjały MZ. Otóż za sprawą Microsoftu (notabene producenta "Kontroli operacyjnej" pozwalającej m. in. podglądać ekran każdego komputera czy telefonu komórkowego, bez względu na system operacyjny i nawet wtedy, gdy jest np. jak to się mówi "w BIOS-ie") każdy plik wykonywalny (plik programu) zaczyna się (jeśli by go przejrzeć w edytorze tekstu jak zwykły niesformatowany plik tekstowy) literami MZ. To ich bardzo stara decyzja projektancka, bodajże z lat 80-tych. Programy te (programy DOS-a i Windows) mogą stać się tzw. (nomen omen) "procesami" - dzieje się tak wtedy, gdy się je uruchomi (bo nazewnictwo przyjęto takie, że "proces" to działający aktualnie program). Inaczej mówiąc, gdy przegra odmowa wszczęcia śledztwa (czy jakieś pseudośledztwa). Microsoft (który uczynił założyciela Facebooka miliarderem, bo kupił od niego - bodajże za prezesury Billa Gatesa - jakiś znikomy pakiet akcji, o ile pamiętam chyba 5%, za miliardy dolarów) wyjaśnił kiedyś, dlaczego na początku daje jako nagłówek potwierdzający rodzaj pliku właśnie litery MZ. Otóż pochodzą one od personaliów pewnego Polaka pracującego w Microsofcie. Nazywał się on Mark Zbikowski - podobieństwo owego nazwiska pasującego do schematu Z...b... do Zuckerberg jest zapewne nieprzypadkowe, podobnie jak temat pewnego Polaka. O tej sprawie można poczytać w Wikipedii (niby tamtejszy artykuł jest o MS-DOS-ie, ale tak samo jest we wszystkich Windowsach i po dziś dzień nic się nie zmieniło, bo panujący nadal i nawet wbudowany we współczesne BIOS-y, czyli tzw. UEFI, format tzw. Portable Executable opiera się nadal na DOS-owym i jest z nim kompatybilny). Odstęp między datą urodzin jednego MZ (21.3, czyli w pisowni amerykańskiej 3/21) a drugiego (14.5) jest charakterystyczny - kolejne cyfry 123 (mianowicie 1 miesiąc i 23 dni) albo inaczej 77760 minut (tj. jakieś 777*, czyli symbol "następstwa z satanizmu"). Znamienne: występujące u Żbikowskiego jako data urodzin 3/21 + 1/23 [1 miesiąc i 23 dni] = data urodzin Zuckerberga. Zauważmy, że plików wykonywalnych na świecie, biorąc pod uwagę liczbę komputerów, są pewnie biliony, a zatem Microsoft (kojarzący się z gigantyczną kasą, bo z Gatesem; można by zamiast Microsoft wpisać tu kasę i też by się zgadzało) bardzo Facebooka rozpowszechnił i spopularyzował, mówiąc przenośnie.
- Ponadto na zastosowanie grup Facebooka wskazuje tkwiąca w tej funkcji tego serwisu łatwość koordynacji, szeroka dostępność (nie są też w związku z korzystaniem z tego wymagane żadne szczególne umiejętności - ani po stronie przestępców stowarzyszonych, ani centralnych - jak to by było np. przy stosowaniu jakiejś strony www czy co gorsza jakiegoś mniej znanego, np. lokalnego, komunikatora internetowego) oraz popularność tej platformy, jak również to, że są wszystkie potrzebne funkcje (w tym zamieszczanie i segregowanie zdjęć oraz wiadomości tekstowych czy, dajmy na to, obecnej "lokalizacji" grupy, tj. wpisania tego, gdzie się znajduje; są też czaty i teksty powitalne wyświetlające się na życzenie adminów grupy wszystkim nowo zapisującym się członkom). Wskazówką jest także i to, że twórca Facebooka już w 2003 r. miał zarzuty prokuratorskie odnośnie swego poprzedzającego Facebooku projektu Facemash (jak po polsku "ale masz fejs!", tj. twarz: dorabianie komuś gęby...), które mu jednak zaraz uwalono (umorzenie sprawy), zaś grupy były na Facebooku już w r. 2005, czyli już w drugim roku jego istnienia (gdy jeszcze był platformą zamkniętą dla zwykłych śmiertelników: cóż za znamienna rzecz ten pierwotny elitaryzm...) - niezbyt to oficjalna informacja (por. tutaj w Wikipedii połowę 3. akapitu od końca: zgoła inna teoria), ale prawdziwa (patrz dowody przytaczane na zasadzie linków w najnowszym wpisie na blogu, tj. tym z 02/05/2024, w rozwijalnej wstawce pokazywanej kliknięciem różowego pola "rozwiń") - co również potwierdza, jak zapewne istotna była ta sprawa grupy i grup dla powstania Facebooka. Odpowiednie screenshoty dostępne przez link na blogu w ww. miejscu (patrz tekst tutaj w poprzednim nawiasie) pokazują, że była np. jakaś amerykańska grupa założona już 1. marca 2005 r., która jako swój opis miała taki oto tekst (podaję spolszczenie): "Ta grupa aspiruje do tego, by być największą w historii grupą użytkowników facebooka! [znamienna też ta mała litera...] Bądź uczestnikiem tej rewolucji!". Strona informuje też, choć to już naprawdę czytanie niemalże z aluzji (bo wielki nagłówek tuż nad tym - "Facebook Groups in 2005" - akcentuje jak gdyby co innego), że grupy były dostępne nawet nie dopiero w 2005 r., tylko już w r. 2004, czyli w roku założenia tego serwisu. Znamienne.
- Nie bez znaczenia dla mego poglądu, już i tak ze wszech miar potwierdzonego (inni to pewnie w ogóle znają temat z rodzin lub od znajomych, no ale ja, cóż, jak te ewangeliczne nieobecne na żadnym rynku pracy "wdowy i sieroty", muszę sobie radzić inaczej i być może ktoś jest tym zainteresowany), jest to, jakie słownictwo przybrały sobie sieci społecznościowe. Podstawowym hasłem dotyczącym dołączania do czegoś lub interesowania się czymś jest, obok Like, "Follow" (ang.: m. in. śledzić kogoś), stosuje się wyrażenia w rodzaju "obserwuj nas na Facebooku" (nawet u jakiejś kancelarii prawnej to widziałem) itp.
- Last but not least, jak mawiają anglosasi, jest jeszcze kwestia tego, jak wygląda "fejs" (oblicze, twarz) Telewizji Polskiej na Facebooku. Można sprawdzić wyniki wyszukiwania stron (tj. profili firmowych) pod adresem https://www.facebook.com/search/pages/?q=tvp. Na pierwszym miejscu (chociaż różnie to może bywać!) wyświetla się strona TVP dotycząca tvpacifico.mx jako Witryna informacyjna z liczbą obserwujących, jak jeszcze niedawno było, 666 tys. (obecnie 667). Bardzo charakterystyczne. Zareklamowałem poprzez dodanie linka na blogu przy "tvp" (fragment najnowszego wpisu - punkt o prawnikach), to zaraz zaczęli psuć, ale było 666; nie moje to dzieło, może nawet administracja całego FB się o to postarała we współpracy z Meksykanami. Główny Antychryst, "zbiorowy Antychryst", jak to podają przypisy w bodajże Biblii Tysiąclecia - Telewizja Polska, taka tutaj jest sugestia. Następnie odnajdujemy bardzo wiele różnych profili TVP, z których wiele wygląda na bardzo autentyczne - m. in. stosuje logo TVP, co jest zdecydowanie zabronione, nawet przez prawo karne (patrz ustawa "Prawo własności przemysłowej", nagłówek "Przepisy karne" czy jakoś tak), jeśli robi to osoba bez stosownego upoważnienia - a przecież nikt im nic nie robi. Tych różnych stron TVP, nawet nie wyglądających na strony kanałowe (poszczególnych projektów), tylko na co innego, jest bardzo dużo, z tym, że z nich zionie wiocha, to są po prostu jakieś obciachowe przedsięwzięcia, np. "TVP [logo] [podpis: TELEWIZJA POLSKA] Broker ubezpieczeniowy - Czynne całą dobę - 3 obserwujących" (sic! też mi dużo... cóż za wieśniaki jakieś...), tuż poniżej jakaś "Firma brokerska" (kojarzy się to ze stosowaniem metafory "firmy ubezpieczeniowej" na określenie mediów, bo to w sumie tego typu idea; "broker" ubezpieczeniowy zaś sugeruje, że tutaj jakaś firma, a mianowicie TVP, ma ich wiele - obsługuje wiele firm "ubezpieczeniowych": aluzja zapewne do korupcji w mediach i specjalnej może roli TAI) - takich pseudo "brokerów ubezpieczeniowych" z logo TVP (czy kanału TVP) jest naprawdę dużo - a nadto np. TVP [ściślej: TVP News] jako agent nieruchomości (profil pokazuje samochody, co kojarzy się też z tym, że remontuje się także samochody, jak również z tym, że wytoczono mi lipną sprawę o wypadek), TVP kilkukrotnie jako Muzyk/zespół (miałem też swego czasu jako znajomego na Facebooku Mateusza Adamskiego z TVP Warszawa, który deklarował się jako muzyk z zawodu, nawet może nadal coś z tego pozostało), ileś też razy TVP jako społeczność (można sobie załadować tę całą listę stron przewijając na sam dół i potem wyszukać "społ" kombinacją klawiszy Ctrl-F). Choć oczywiście nie ma tu żadnego dowodu ściśle na podsłuch, w takim razie nielegalny, to interesującą może nieco wydumaną, ale jednak w sumie ukazującą kierunek rozumowania ("a może jednak to legalne [a nie nieudowodnione]?... a może wolno się podszywać pod cudze znaki towarowe?...") poszlaką jest to, że liczne z tych stron (jak można sprawdzić już samym najechaniem ich nazwy kursorem myszy, bez klikania czegokolwiek) mają wprawdzie logo TVP, ale adresy strony internetowej stosują inny, bardziej zaufany i społecznie poważany ("to wszystko legalna kontrola operacyjna ABW! fajnie by było!"). Przykładowo, pierwszy na liście "Broker ubezpieczeniowy" o nazwie TVP i stosujący logo TVP ma jako swą stronę news.pl, czyli jak gdyby "cały polski Internet [w kieszeni?]" (mianowicie: cały polski Internet pod wielkim wpływem ateizmu, obojętności, antykonserwatyzmu, wielkich marek i kontrowersyjnej rzetelności? takie mam wrażenie z forów internetowych, jak gdyby tam sami ludzi zamieszani byli - zupełnie mnie olewają, prawie wcale nie przybywa mi od reklamy trwającej tygodniami czy miesiącami na dziesiątkach nie tak w sumie małych, bo tysiąc czy tysiące ludzi mających, for internetowych choćby minimalnie zaangażowanych odwiedzających, takich, co to przesiedzą na stronie tyle, żeby ją przeczytać choćby w zakresie pierwszego wpisu na blogu) - jest to akurat, jak się okazuje, link do Gazeta.pl (mało kto pewnie w ogóle zna ten adres news.pl, wpadłby na to, że tam może być ktoś ważny - bo to jest zwykłe przekierowanie - ale telewizja jak widać zalicza się do tych, co to nie tylko znają takie tajemnice poliszynela, dające się wprawdzie przypadkowo znaleźć, ale jednak załóżmy "tajemnice", ale też są gotowi aż zrobić stronę firmową na Facebooku na tym tle). Na kolejnej pozycji jest firma brokerska TVP mająca jako swój adres internetowy... google.com. Znowu więc jakiś ktoś ważniejszy, bardziej szanowany jest tu wciskany (sugeruję taką stojącą za tym ideę: "a może jednak to legalne?..." - czyt. robione przez jakąś bardziej szanowaną odnośnie robienia takich rzeczy instytucję). W tle jest tu oczywiście temat tego, że ktoś mógłby sobie marzyć, że nielegalność tutaj nie jest taka oczywista, że jest sprawa jakiegoś podsłuchiwania, podglądania kogoś (czy nawet wspierania podglądania) przez zwykłego człowieka/zwykłą firmę "na zlecenie" służby specjalnej czy Policji, co jakoby zwalnia od odpowiedzialności karnej, bo może jakieś "zlecenia" to już wystarczą, by było uprawnienie. Na gębie i na zleceniach/poleceniach może się wszystko opiera (może jakieś czynności wolno tak delegować do innych zupełnie oficjalnie zewnętrznych ośrodków). "Tvp informacja" ma wprawdzie logo TVP, ale nazwa napisana jest jak gdyby przez jakiegoś piwożłopa przy okazji picia i klikania sobie ze znajomymi na jakimś komunikatorku, od niechcenia, bez poprawnej wielkości liter, zaś w opisie są jakieś nonsensowne literki "eggerge". Analogicznie nieporządnie (nomen omen) napisano nazwę strony "Telewizja Tvp" - Blog osobisty, 3 obserwujących. TVP24 z jakąś prezenterką, jako Kasyno: "można wygrać kasę, a można przegrać kasę" - taka wersja odnośnie przestępstw podsłuchowych. Tak to pewnie widziałaby TVP, gdyby jakimś cudem aferę zrobił amerykański obecnie (a dawniej przez 2 agentów służb specjalnych zwerbowanych już za PRL-u założony) TVN (notabene twórca Polsatu też był współpracownikiem bezpieki; a w zasadzie, obok kościelnego TV Trwam, to do niedawna czy może nawet nadal 2 jedynych dużych właścicieli na polskim rynku telewizji). Kolejny "broker ubezpieczeniowy" (władca mediów, mogący w ich imieniu zawierać umowy), "TVP 3" z logo polskiej TVP3, również podaje jako swą stronę google.com. "TVP - Telewizja Polska" ma jako swą stronę internetową... po prostu facebook.com. To jest widocznie niemalże ich podstawowy teren, ich podwórko. Jeszcze inny broker ubezpieczeniowy pod nazwą i logo TVP ma za swoją stronę internetową... news24.com. "To to w ogóle jest sprawa globalna, z Ameryki (końcówka .com)". W pełni zgoda! Nawet pasuje też do powyższych informacji z Biblii wyciągniętych. Dalej znowu 2 strony utożsamiające się z google.com. "TVP, Google, niemalże jedno i to samo".
Niewątpliwie najciekawsza jednak jest ta strona, która wyświetla się na górze, a ma 666 tys. (czy, obecnie, 667) obserwujących. Ona się Państwu niekoniecznie zawsze wyświetli, więc na wszelki wypadek podaję link bezpośredni: https://www.facebook.com/TVPacifico.
Telewizja Polska = 666...
To 666 tys. like'ów czy tam obserwujących (które zresztą może było przez lata, nie wiem, teraz dopiero się zainteresowałem) przypadło zresztą, co godne odnotowania, na czas, gdy pracowałem nad (nowym) zabezpieczeniem mego komputera przed ujawnianiem wyglądu ekranu (już kiedyś mi się to udało), co już prawie było ukończone, ale właściciel wypowiedział mi umowę najmu. Wtedy zrobiło się 667 ("już po 666", "już dokonane"). Bo też w sumie to jest główny dający się dostrzec temat tej grupy na Facebooku, jakieś tam wątki poboczne typu bodajże też mój wygląd i informacja o lokalizacji to jest na tym tle zgoła marginalna sprawa.
Jak słyszałem, zwykli szeregowi dziennikarze, w bardzo dużej ilości, są tam asystentami spikerów (tych może nie jest tak dużo, są jakieś stałe głosy, które często słychać), chyba nawet bardzo ważnymi asystentami (komunikacja z agentami, może namierzanie)... Pewnie to jest nawet większość spółki (gadali też wersję, że za Kurskiego, gdy były te masowe zwolnienia, lubili kogoś zwolnić za to, że nie jest na Facebooku przestępczym/jak oni to nazwali "żadnego przestępstwa tu nie ma" [czy: nie było] - skandal, powód do zwolnienia...). Pewnie pierwotnie tam tylko WOT podsłuchiwał - taką wersję słyszałem, że WOT (dawny Warszawski Ośrodek Telewizyjny, potem przerobiony na TVP Warszawa) to kanał podsłuchowy - potem zrobiła się z tego sprawa na całą spółkę (pewnie najpóźniej ok. r. 2007, czyli wtedy, gdy zaczęto także i wszędzie wdrażać masowe korumpowanie pracowników).
Notabene te profile firmowe "TVP" na Facebooku to jest dosyć znamienna sprawa z uwagi na bardzo małą liczbę obserwujących (podczas gdy pewnie do grupy podsłuchowej weszły setki milionów osób). Pokazuje to, jak wyćwiczeni w ostrożnym i rozważnym stosowaniu myszki i klawiaturzy są ludzie obecni na tej grupie, pewnie uczą ich tego "od kołyski" (tj. wiadomości powitalnej, może też od szefa). Nie wchodzić na strony, które widać na moim ekranie, bo jak ty wejdziesz, to zaraz wejdzie 1000 kolejnych i będzie miał setki tysięcy odwiedzin nie wiadomo, skąd - jak to w ogóle wygląda, "ważny człowiek z ruchem internetowym" z niego w takim razie. Nie klikać Obserwuj (może zresztą Facebook na to nie pozwoli/ręcznie zmieni liczbę obserwujących, może to raczej od tego). I tak wszyscy... Mogą sobie być setki milionów, a i tak dyscyplina totalna w tym temacie, jak pokazuje np. sprawa mego bloga. "Nie chcecie obciachu, dekonspiracji, śledztwa, więzienia, to nie klikajcie bezmyślnie/nie wchodźcie na podsłuchane adresy stron www". I do wszystkich to pewnie skutecznie przemawia. Niemalże związek wyznaniowy (który całe życie do swego raju zmierza), broń Boże, tu przecież chodzi o coś, na czym nam wszystkim bardzo zależy i w co też wierzymy ("nigdy nie pójdę za to do więzienia").
Oczywiście, ktoś może mi zarzucać, że w tym całym tekście przytaczam jedynie poszlaki, co "nie ma wartości dowodowej". Takiemu "ekspertowi" od dowodów chciałbym powiedzieć to oto:
Dla każdego rozsądnego sądu (w karnym jest to związane z zasadą prawdy materialnej z art. 2 § 2 k.p.k., w cywilnym - z prawem do domniemania faktycznego z art. 231 k.p.c.) - chyba nie ma nikogo, kto by to chciał negować, bo konsekwencje byłyby tragiczne dla wielu codziennych spraw - przy czynieniu ustaleń faktycznych, a zatem określaniu, co jest udowodnione, rutynowo stosuje się wnioskowania jedynie z pewnym prawdopodobieństwem trafne, aczkolwiek przyjmuje się, że musi to być tak, by poczynienie fałszywego ustalenia w tym trybie było "wysoce nieprawdopodobne". Na dowód przytaczam źródła z doktryny prawniczej (tj. poglądy profesury, piśmiennictwa) i orzecznictwa - oto cytat z kasacji w mojej sprawie (patrz odpowiedni artykuł xp.pl, zdjęcie nr 62, przypis 12):
"Jak wiadomo, w prawie karnym ustalenia faktyczne »udowodnione« definiuje się jako takie, że w świetle dowodów fakt przeciwny dowodzonemu jest niemożliwy albo wysoce nieprawdopodobny (patrz np.: T. Grzegorczyk: Kodeks postępowania karnego oraz ustawa o świadku koronnym, 5. wydanie, LEX, Warszawa 2008, s. 54, pkt 8; M. Klejnowska et al.: Proces karny. Część ogólna, 2. wydanie, LEX, Warszawa 2012, s. 44, pkt 3; postanowienie Sądu Najwyższego z 4.4.2013 r., V KK 13/13, LEX nr 1312594; T. Grzegorczyk: Kodeks postępowania karnego. Komentarz, t. I, Artykuły 1-467, Warszawa 2014, s. 54; D. Świecki: MERITUM Postępowanie karne, Wolters Kluwer, Warszawa 2019, s. 90; C. Kulesza w: K. Dudka (red.) et al.: Kodeks postępowania karnego. Komentarz, wyd. 2, Wolters Kluwer, 2020, s. 29, pkt 20). Biorąc teraz pod uwagę, że »wysoce nieprawdopodobne« i »wysoce prawdopodobne« są to uzupełniające się przeciwieństwa, należy uznać, że sytuacja, która w obliczu dowodów jest wysoce prawdopodobna, jest tym samym udowodniona. (...)"
To nie są jakieś wyssane z palca wypociny prawnicze, tylko powszechnie (jak dotąd!) uznawane kanony poglądów orzecznictwa i doktryny.
Oczywiście, można się spierać, na ile stosowanie tego jest słuszne - ja swego czasu wywiodłem w piśmie do sądu teorię, że "dobijanie" (jako, nazwijmy to, niewiarygodnych) opcji wysoce nieprawdopodobnych powinno być stosowane raczej przede wszystkim czy nawet tylko wtedy, gdy rzeczywiste przytrafienie się takiej opcji jest wprawdzie nie niemożliwe (dałoby się zorganizować), ale tak nieprawdopodobne, że (biorąc pod uwagę, ile spraw danego rodzaju jest w sądach) w praktyce nigdy się nie zdarzy (co potraktowałem jako konsekwencję literalnie rozumianego art. 2 § 2 k.p.k.). Jest to zresztą kontrowersyjne, bo wedle moich doświadczeń zapewne często sądy nawet chętniej stosują klauzulę "wysoce nieprawdopodobne = przeciwieństwo jest udowodnione", często po prostu dobijają jakieś opcje mało wiarygodne i prawdopodobne, choć np. na 0,1% czy nawet 1% mogące się przytrafić. Nie oznacza to, że człowiek, któremu coś takiego się zdarzyło, musi np. iść do więzienia, zostać skazany, mieć problemy, gdy jest niewinny. To tylko oznacza, że sąd może (ale nie musi) uznać coś za udowodnione, bo oczywiście można temu zawsze zapobiec, jeśli ma się przeciwdowód. A właśnie często takie alibi jest w zasięgu ręki. A zatem rozwijając tu moją wcześniejszą koncepcję, można by zaproponować, że chodzi o przypadki skrajnie nieprawdopodobne, takie, że to się nie zdarzy biorąc pod uwagę ogólną liczbę spraw w sądach i to, że zarazem musiałoby nie być żadnego dostępnego przeciwdowodu (co samo w sobie też jest często nieprawdopodobne i oznacza, że prawdopodobieństwo danej opcji jest tutaj jeszcze niższe - po prostu niekorzystną zarazem sytuację dowodową, nie dającą opcji alibi, też należy wliczać do nieprawdopodobieństwa danej możliwości). Być może sądy uwzględniają tu także istotność danego ustalenia faktycznego, bo często one nie są aż tak istotne i dotyczą rzeczy trochę drugoplanowych co do znaczenia poczynienia danego ustalenia, a zatem ogólnie "ryzyko" związane z poczynieniem ustalenia fałszywego (tj. liczy się nie tylko prawdopodobieństwo takiej sytuacji, co przekłada się na częstość jej zdarzania się, ale też negatywne skutki; to należy odpowiednio zważyć i ocenić, czy nie jest za wysoke, bo jeśli tak, to już sąd ma wątpliwości). Tak samo jest w najróżniejszych krajach, np. w krajach anglosaskiego systemu prawnego mówi się o udowodnieniu "beyond reasonable doubt" ("ponad rozsądną wątpliwość" - bo mogą być "wątpliwości" przesadzone przez obronę, wydumane, krótko mówiąc nierozsądne). To już oczywiście sprawa oceny sędziów, aczkolwiek też jest coś takiego, że powinniśmy mieć na to jakiś wpływ, gdy sprawa jest odpowiednio duża, bo państwo ma być demokratyczne, czyli nie powinno być tak, że ważne sprawy o dużej skali to już koniecznie tylko od przypadku pojedynczego sędziego i jego widzimisię, niekiedy wręcz z pozamerytorycznych albo po prostu losowych rzeczy się wywodzącego.
Przechodząc do rzeczy, wyżej przytoczone rzecz jasna jedynie poszlakowe okoliczności należy uznać każdorazowo za pewnie niewystarczające, natomiast prawdopodobieństwo, że każda z nich złożyła się losowo w taki sposób, jest skrajnie niskie, gdyż jest to iloczyn wielu wielu bardzo małych (np. 1 do 1000 w danym przypadku) ułamków właściwych. Podczas gdy opcja przeciwna - że mamy do czynienia nie z współzajściem wielu przypadków losowych, tylko z celowym zrządzeniem - nie jest wcale aż tak nieprawdopodobna (np. 1 do jakichś biliardów w jakimś przykładzie zaledwie np. 3-4 istotnie nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności). Krótko mówiąc, trzeba tu mieć w pamięci znany z liceum wzór, że współzajście zdarzeń losowych niezależnych ma prawdopodobieństwo równe iloczynowi ich prawdopodobieństw.
Toteż bardzo bym prosił łaskawie nie zbywać moich powyższych wywodów twierdzeniem, że "to tylko poszlaki" ("to wszystko takie niepewne"), bo po pierwsze chodzi tylko o ocenę wartości dowodu ze mnie jako ze świadka (i związanej z nimi postawy prezentowanej przez prokuraturę: patrz forum czy np. artykuł xp.pl), a po drugie przy tak skrajnie wysokim nieprawdopodobieństwie (już go tutaj nawet nie szacuję, ale można sobie wyobrazić, że to 10 do -nn), że to, o czym była mowa w tym całym niniejszym tekście, to wszystko same przypadki losowe (nic tu nie ma intencjonalnego - bo niby skąd, skoro, załóżmy, planu Bożego czy tam spisku ludzkiego miałoby nie być), istnienie takiego planu czy też sytuacji odnośnie mnie, TVP, Facebooka, nieruchomości itd. można i powinno się uznać za udowodnione. (Niezależnie od tego na blogu i na swym kanale YouTube prezentuję też filmy dowodowe.)
-- Piotr Niżyński